czwartek, 29 maja 2008

Żydzi palą książki!

W 30 tysięcznym mieście Or Jehuda żydowscy studenci palili egzemplarze Biblii które zawierały Nowy Testament. Mieszkańcy przez megafon wzywani byli do oddawania książek. Ortodoksi zbierali je, chodząc od drzwi do drzwi. Ułożyli Biblię w stosy przed synagogą i podpalili. Całe zajście tłumaczone było prawem, które nakazuje palenie materiałów nakłaniających Żydów do zmiany wiary.
- Z pewnością nie potępiam palenia książek. Potępiam tych, którzy je rozdawali - powiedział zastępca burmistrza Uzi Aharon.

Czy oni niczego się nie nauczyli? Jak mogą zachowywać się w tak jednoznacznie kojarzący sie sposób? Czy z przekonania o własnej wyższości wynika przeświadczenie, że wszystko im wypada?

Nie zauważyłem w mainstreamowych mediach wielu informacji na ten temat. Czy to poprawność polityczna nie pozwala przypomnieć słów Heinrich Heinego "Tam, gdzie książki palą, niebawem także ludzi palić będą". Środowiska katolickie nie zapałały świętym oburzeniem. W zasadzie nic się nie stało. Być może czas oswajać się z myślą, że można drukować karykatury Jezusa, ale Mahometa już nie. Można palić Nowy Testament, ale nie Torę.
Takie feministyczne podejście do słowa równouprawnienie.


Jan Zamojski/AGENCJA GAZETA