poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jerzy Dziewulski, a pacyfikacja WOSP

Stan wojenny - temat rzeka. Do końca czasów Polacy będą dyskutować ze sobą, czy wprowadzenie go czemukolwiek zapobiegło, czy było jedynie gestem służalczości wobec sowietów. Furda. Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Ja bym chętnie obejrzał wspominki Jerzego Dziewulskiego. Zawsze tak ładnie opowiada, ze swadą. Niech opowie, jak 2 grudnia 1981 roku, na czele przeszło 3 tysięcy milicjantów, niczym archanioł Gabriel, spłynął na dach Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej. Spłynął, by doprowadzić młodych strażaków do pionu. Z kalkomanią trupiej czaszki na hełmie, waląc w pulpit katedry szturmową pałą, wrzeszczał: "No to ja wam teraz kurwa pokaże jak się strajkuje."