poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Jose Carreras - Toruń ESK 2016

Na toruńskiej Motoarenie pojawił się jeden z trzech wielkich tenorów.

Dobrze, że się pojawił. A po co i dlaczego się pojawił?

Szczerze wątpię, że JEDNA wizyta znanego na świecie śpiewaka, ugruntuje wizerunek Torunia, jako kulturą ociekającego. Może zatem chodzi o poklepywanie się po plecach, i poprawianie nastroju? Tak, tak, zrobiliśmy co mogliśmy. Przecież był nawet Carreras. Jak śmiecie zarzucać nam brak pomysłów, i niespójność wizji?! To potwarz!
I idąc dalej tym, skądinąd charakterystycznym, tokiem rozumowania.
Jak to, zbudowaliśmy za 96 mln złotych stadion tylko do żużla?! Przecież był Carreras! Jak to, nie potrzeba zadaszenia?! A jak znowu przyjedzie Carreras, i będzie padało?! Udowodnijcie, że się mylę. Zorganizujcie koncert na którym będą tłumy. Niech żadne miejsce na trybunach i murawie nie będzie puste. Niech zabraknie biletów na trzy tygodnie przed koncertem. Niech koniki sprzedają w dzień koncertu bilety za bajońskie sumy. To będzie miarą sukcesu.

Co do zadaszenia, jestem przekonany, że zrobienie zadaszenia na etapie budowy, byłoby tańsze, niż robienie go teraz. Dawno temu Kaczmarski śpiewał: " że nie o to chodzi, kto komu gdzie szkodzi, lecz o to - po ile dolary."

Mniejsza z tym. To co najbardziej rozczarowało, to pustki. Spodziewałem się dzikich tłumów. Rozemocjonowanych ludzkich twarzy wyczekujących muzycznej uczty. Zamiast tego, widziałem wolne krzesełka, i koników sprzedających niechciane bilety, zafundowane im przez zakład pracy.
Przykre, widocznie nie było to tak głośne w Polsce wydarzenie, jak starano się nam wmówić.

Optymistyczny akcent na koniec. Pozdrowienia dla pana z długimi włosami i radyjkiem, który zajmował się, między innymi, obsługą mediów. Bardzo konkretny, profesjonalny, i rzeczowy facet. Od razu widać, że nie z stąd :)