wtorek, 14 grudnia 2010

Nec Hercules contra plures,

czyli, w wolnym tłumaczeniu, i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa. Panowie oddajmy pole amatorom.
Podeprę się cytatem: "Świat jest pełen ludzi z aparatami fotograficznymi i łączami internetowymi. Ludzi którzy tylko marzą, aby wysłać w świat coś, czego inni nie wychwycili. Tak sobie myślę, że za kilka lat, dla obniżenia kosztów, gazety korzystać będą wyłącznie z usług anonimowych współpracowników. Już i tak nakłady gazet spadają na łeb, na szyję"
Odrobinę przerysowane, ale właściwie pokazuje kierunek. Zawód fotoreportera się kończy. Jakby przyjrzeć się temu bliżej, można powiedzieć, że całe dziennikarstwo newsowe.

Kilka lat temu podczas spotkania z jednym z fotoreporterów legendarnego "Magnumphotos" usłyszałem znamienne słowa. Facet słusznie zauważył, że możemy wybić sobie z głowy fotografię newsową. Każdy ma przy sobie aparat, choćby w telefonie komórkowym. Nie mamy szans w wyścigu o coraz szybszy przekaz informacji.

Piszę "my", mając na myśli fotoreporterów. Mimo coraz dłuższego romansu z literkami nie czuję się jeszcze pełnym pismakiem.

Jedyną szansą, jak twierdził, jest wyrobienie sobie rozpoznawalnego stylu. Dobrym przykładem jest chyba tutaj Jerzy Gumowski. Następnym sposobem na utrzymanie poziomu są tzw. "duże formy". Fotoreportaże, przemyślane, spójne, długofalowe, wysmakowane artystycznie projekty fotograficzne. Tutaj ukłon w kierunku Patryka Karbowskiego, młodego fotografa z wielkim potencjałem. Co tu dużo mówić, od razu było wiadomo, że chłopak ma power. Taka fotografia prasowa wraca na zachodzie, w Polsce pojawiły się pierwsze słabowite jaskółki, ale nic sobie po nich, na razie, nie obiecuję.

Pamiętajcie panowie, i panie o powszechnej dostępności fotografii. Każdy może kupić sobie średniej jakości lustrzankę cyfrową. Czy każdy będzie robił dobre zdjęcia? Pewnie nie. Czy każda redakcja łyknie darmowe, nawet miernej jakości zdjęcia z wydarzenia? Z pewnością tak.

Doskonałym tego przykładem są portale typu kontakt24, czy alert24. Ludziom sprawia przyjemność fakt obejrzenia ich materiału w ogólnopolskich mediach. Trudno im się dziwić, czy winić o to. Napędzani chęcią zaistnienia pompują w portale setki informacji, zapewniając bezustanny do nich dostęp redakcjom. Firma oszczędza na researchu, dostaje gorące temaciki z marszu, i co najważniejsze wszystko to za absolutną darmochę. A nie ma nic lepszego dla mediów czasów obrazu, niż darmowy obraz właśnie. Miliony mróweczek wykonują robotę, która zwiększa oglądalność/klikalność/sprzedaż. "Od Was dla Was", będące hasłem jednego z tych portali, jest jednocześnie największym jego kłamstwem. Bardziej właściwe byłoby "Od Was dla Nas. Za free."

I z zupełnie innej beczki. Ciekawi mnie, jak starzy wyjadacze dziennikarscy, z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, odnaleźliby się w takim świecie. Gdyby mieli w nim rozpoczynać swoją karierę. Moim zdaniem w ogóle. Przyzwyczajeni do siedzenia za biurkiem, nie daliby rady. Zagoniliby się w piętkę. Jeśli któryś z nich to czyta, proszę o powstrzymanie się od złorzeczeń. Nie mam nikogo konkretnego na myśli. Obserwuję, myślę, komentuję.