piątek, 24 lutego 2012

Chorość i radość

Choróbsko wujka dopadło. Spocony, zaflegmiony, oczadziały. Doskonale wiesz jak to jest czuć się jak kupka kupki. A był przekonany, że tej zimy uda się bezkolizyjnie. Nic to Basieńko. Ma na horyzoncie cel. Jeden z wielu, ale lepiej skupiać się na tych przyjemnych.
Choćby z nieba leciały krowie placki, a p-osłowie klepnęli najdurniejszą specustawę w historii Bolandy, 11 lipca AD 2012 obowiązkowo stawić się w Rybniku. Żeby sobie potem w brodę nie pluć, jak to drzewiej bywało. Śpieszmy się ich kochać. Dinozaurowie rocka tak szybko odchodzą ;)