Gdzie nie spojrzę widzę dobrych ludzi którzy chcą komuś pomóc. Kup butelkę wody, a pomożesz zbudować studnie dla potrzebujących. Pieniądze zebrane na tym balu zostaną przekazane głodującym dzieciom. Kupno tej świeczki wspomoże nasze dzieło pomocy ubogim. Oni wszyscy angażują swój czas i umiejętności, żeby uczynić świat choć odrobinę lepszym. Skoro tyle robią, czy ja mogę być gorszy? Przecież nie żądają ode mnie wiele. Kilka złotych zaledwie, myślimy. I co robimy? Chwytamy za portfel, aby poprawić swoje samopoczucie. Poczuć się lepszymi. Wsłuchanymi w głos cierpiących. Bardzo dobrze. Znaczy się uczuciowość wyższa jest. Niestety mało kto zadaje sobie pytanie na które i tak, niczym od rzecznika korporacji, nie otrzyma wyczerpującej odpowiedzi. Jaki procent z tych pieniędzy trafi do potrzebujących? W znakomitej większości przypadków uczciwą odpowiedzią będzie... ułamek.
Wyśmienity przykład to szeroko rozumiana pomoc humanitarna. Znajomy pracujący na placówkach, w krajach Trzeciego Świata opowiadał jak to wygląda od środka. 80% środków finansowych przekazywanych przez donatorów ostatecznie trafia do centrali. Gdziekolwiek by się nie mieściła, w Anglii, Francji czy Czechach. Przecież trzeba z czegoś wypłacić pensje pracownikom, utrzymać biuro zapewnić łączność, etc. Salę na bal charytatywny opłacić, a stearyny na świece też nie da nikt za darmo. Sposób w jaki wydawane są pieniądze, bez względu na to czy jest to Afganistan, czy Sudan, to temat na inne rozległe opowiadanie. Trzeba Wam wiedzieć, że charytatywność to doskonały i wielce dochodowy interes. Sprzedawanie dobrego samopoczucia? Bezcenne. Czy nie lepiej zatem zrobić tak jak niektórzy spośród nas? Pójść do MOPS, czy MOPR, spytać o namiary i potrzeby. Dokonać rozeznania poprzez rozpytanie, tak by pewnie powiedział policjant :) Kupić karton, wypełnić go wszelakimi dobrami i zanieść/wysłać potrzebującym. Będziesz mieć pewność co się stało z Twoimi pieniędzmi ;) Na pohybel pośrednikom.
Oczywiście jest kilka organizacji, które nie pompują kosztów i kierują się ideami, ale głupi nie jesteście i wiecie, że są w znakomitej mniejszości.
wtorek, 28 grudnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)