Fragment rozmowy z Elżbietą Jakubiak, która została nowym ministrem sportu i turystyki:
E.J. - U nas uważa sie że biznes tworzy państwo, a urzednicy je niszcza, a to oni przygotowują infrastrukture dla życia dziennikarzy, biznesu. Gdyby nie oni, gdyby nie tacy ludzie jak ja byłby pan bez numeru dowodu, zameldowania...
Dziennikarz - Gdyby nie biznes ,pani byłaby bez pensji.
E.J. - To nieprawda. Wypracowuje ją jako urzednik państwowy, wydajac panu zaswiadczenie, by mógł pan prowadzic działalność gospodarczą, przygotowując działke do inwestycji i tak dalej. W sumie to ja panu pozwalam pracować.
Rządzą nami ludzie którzy myślą takimi kategoriami! Wszechwładni urzędnicy zapominający, że państwo to obywatel. Od tych najmniejszych, aż do tych z najwyższej półki. To właśnie dzięki nim każda wizyta w urzędzie, to droga przez mękę. Komuna mentalna. Coś się pani Eli w łepetynce pokręciło. Dwie sugestie: po pierwsze, nie wagarować na lekcjach WoS, czy jak to się teraz nazywa. Po drugie, sprawdzić etymologię słowa minister.
A tutaj jeszcze dwa kwiatki z bantustanu pomiędzy Odrą a Bugiem:
Tutaj była informacja, która okazała sie zwykłą kaczką dziennikarską. Boże mój, co oni zrobili z moją głową, że w każdą bzdurę jestem w stanie uwierzyć :(
Żyj tu Panie w Kaczystanie :( Czekam na argumenty ZA pozostaniem w kraju miernot i przeciętniaków.
wtorek, 24 lipca 2007
Obok
"Dzisiaj jesteśmy zaledwie skałami w rzece, za kilka lat los może wznieść nas jako tamę, o którą zostanie rozbity główny strumień, po to tylko, aby popłynąć naprzód nowym korytem."
Pominę milczeniem autora, bo godny pogardy. Zastanówcie się, dlaczego krzyczą żebyśmy nie rzucali się z motyką na słońce?.
Może boją się żeby nie zgasło? :P
niedziela, 22 lipca 2007
"Gotyk na dotyk" festiwal
Tyle ostatnio mówi się o siłach nadprzyrodzonych ingerujących w nasze życie. Nie dziwię się zatem panu, który przyszedł na festiwal "czarnej" muzyki poszukac "innych szatanów".
A tak na poważnie. Nie jestem fanem takiej muzyki. Większość (podkreślam, większość, nie wszystkie) takich kapel gra nudną, nieciekawą, monotonną muzykę. Mam jednak przekonanie graniczące z pewnością, że za trzy lata ten festiwal będzie największą (a jeśli nie największą, to najpopularniejszą) imprezą tego typu w Polsce.
Dlaczego tak myślę?
Z trzech powodów. Primo, w naszym kraju nie ma zbyt wielu festiwali dla ludzi w czarnych wdziankach, gdzie mogliby odprawiać rytuał headbanding`u. Secundo, Grześ Kopcewicz jest facetem, który świetnie czuje tę niszę. Ma "cojones" i determinację, żeby ożywiać nasz malutkie miasteczko. Tertio, każda kapela grająca ciężko, której wokalista charczy jakby miał raka krtani, z dziką rozkoszą zagra w mieście Tadeusza Rydektora ;) Mam nadzieję, że władze miasta potrafią wybić się poza ramy szablonowego myślenia o kulturze. Załapią, że dostają do ręki gotowy produkt, który należy oszlifować, wypromować i cieszyć się samograjem.
Pożyjemy, zobaczymy. Doświadczenie każe mi jednak wątpić w wyczucie marketingowe ludzi z magistratu. Specjalizują się wszak w zarzynaniu imprez, albo robieniu imprez, które wszyscy mają w dupie, vide "Lato Filmów".
czwartek, 19 lipca 2007
niedziela, 15 lipca 2007
piątek, 6 lipca 2007
czwartek, 5 lipca 2007
wtorek, 3 lipca 2007
poniedziałek, 2 lipca 2007
I Świniopas IV Rzeszypospolitej
Zawsze, gdy czytam lub oglądam jakikolwiek materiał dziennikarski z udziałem Leppera (trzy wyroki skazujące, m.in. za napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia - cepa zbożowego, ponad 70 procesów na koncie) staje mi przed oczyma to właśnie zdjęcie. Mam nadzieję drogi Andrzeju, że codzienne przycinanie słomy z butów przed wyjściem do pracy nie zajmuje Ci zbyt wiele czasu. Z chlewu na salony, american dream w czystej postaci.
Mam nadzieję, że Sławek wybaczy mi samowolę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)