Następna część story o tym jak dzielnie walczyliśmy o ESK. Historia zasłyszana w kuluarach.
Dawno, dawno temu, w niewielkim miasteczku nad Wisłą, ktoś wpadł na błyskotliwy pomysł walki o tytuł ESK 2016. Burgermeister wyobraził sobie splendor jaki wraz z tym tytułem spłynie na jego dominium. Zawezwał tedy swoich posłańców, by rozjechali się na cztery strony świata, aby wiedzy wszelakiej garściami nabrać, i burmistrzowi swemu plany bitewne nakreślić, nim decyzja ostatecznie zapadnie. Wasz dziejopis podąży za jednym z rycerzy okrągłego stołu, który udał się zasięgnąć języka u mędrca miasta południa, które walkę takową wygrało. W swej łaskawości nobliwy mężczyzna sam zaproponował posłańcowi pogwarkę. Ruszył tedy rycerz, ze swoim woźnicą w długą, a niebezpieczną podróż. Gdy emisariusz dotarł do wyszynku w którym było umówione spotkanie zasiedli do stołu. Nie wiedzieć czemu woźnica zasiadł razem z możnymi, wiedzę tajemną spijając z ust mędrca. Poza wiedzą posłańcy spijali, miody wszelakie, winami węgierskimi się raczyli. Rycerzowi, który nie był wszak ułomkiem, okowita w czub poszła. Z każdym wychylonym kielichem mniej słuchał mędrca, a więcej swe mądrości prawił. Skryby nie piszą, czy woźnica w mądrości rzeczeniu rycerzowi sekundował, dalibóg w spijaniu nie pomagał, co by lejc nie stracić. Mędrzec zadziwiony posłańca zachowaniem taktownie podziękował za poczęstunek, i wyszynk opuścił. Wychodząc pomyślał: "Nie potrzebują oni wiedzy mojej, wszak buta i nieomylność z posłańca tego biją. Jeśli posłaniec tak hardy, cóż rzec można o włodarzu?". Wrócił tedy posłaniec z niczym.
Drogie dzieci, morał z tej opowieści taki. Jeśli ktoś mądrzejszy chce Wam pomóc, to morda w kubeł i słuchajcie, a może dowiecie się czegoś co Wam pomoże w osiągnięciu celu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz