Znalezione jakiś czas temu i zapomniane. Pokazane kilku znajomym. Ich reakcja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto zamieścić. Piękny przykład "kultury studenckiej". Szkoda, że z Oregonu a nie, na przykład z Lublina.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
kapitalne:D a ja jestem fanką lip dubów i chyba postaram się namówić na coś takiego jakichś "ochotników";)
Nie wiem, czy to jest Lipdub w dosłownym znaczeniu. Bo jednak, nie tylko paszczą ruszają, ale i dźwięki wydają. Układ choreograficzny zabił, machnięcie kopytkiem - bezcenne :) Zastanawia mnie czy panowie mają wykształcenie muzyczne. Jeśli to banda naturszczyków, to jestem w ciężkim szoku.
no to lip dub nie jest, bo tam chodzi o prtezentację uczelni, organizacji etc - raczej często następuje zmiana miejsc...
a tu - masz rację - aż trudno uwierzyć, że naturszczycy... może uczniowie jakiejś szkoły muzycznej czy aktorskiej;)
Prześlij komentarz