wtorek, 1 lutego 2011

Przepaść polsko-czeska

Jest wiele powodów dla których uważam Czechów za wzór zdrowego rozsądku, poczucia humoru, przedsiębiorczości itd., itp. Długo by wymieniać. Następny argument trafił do mnie niedawno. Co robi Polak, gdy zapruszy głowę w knajpie, a na imprezę wybrał się samochodem? Jedzie autem do domu po pijaku, zrzuca się ze znajomymi na taksówkę, albo jedzie sam, i z własnej kieszeni pokrywa rachunek, co kończy się domową dziurą budżetową, jeśli mieszka np. w podtoruńskiej Pigży. Nasi południowi sąsiedzi znaleźli rozwiązanie nierozwiązywalnego. Dzwonisz pijany z knajpy i prosisz o taksówkę z dwoma kierowcami. Jeden wiezie Ciebie, drugi prowadzi Twoje autko. Za całą przyjemność płacisz mniej niż za normalny kurs. Rządzący umożliwiają Ci rozsądne wyjście z sytuacji dopłacając firmom taksówkarskim do takich kursów. Szok, nieprawdaż? Nie do pomyślenia w prywislanskim kraju. W Polsce dalej króluje mentalność rodem z komuny, może nawet zaborów. Represyjne podejście do obywatela, którego trzeba karać, lać, gnębić, żeby nie przyszła mu ochota podnieść głowy znad koryta i spojrzeć w niebo.

3 komentarze:

Kasia pisze...

uwielbiam Czechów! czytam właśnie Szczygła "Zrób sobie raj" - szczerze polecam, bo rewelacyjnie wchodzi;)

Grzegorz Giedrys pisze...

Tak tylko sygnalizuję, że założyłem sobie bloga
grzegorzgiedrys.blogspot.com

K. pisze...

Czesi to praktyczny naród.